Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

Od redaktora /

Fińskie lwy

Piotr Zychowicz

To jedna z najbardziej zapierających dech w piersiach wojennych epopei w dziejach świata. Finlandii nikt nie dawał przecież najmniejszych szans! W 1939 r. kraj ten liczył zaledwie 4 mln mieszkańców. Związek Sowiecki był zaś 150-milionowym kolosem, który posiadał dwa razy więcej czołgów niż wszystkie państwa świata razem wzięte. Wojna między przeciwnikami dysponującymi tak ogromną różnicą potencjałów wydawała się niemożliwością. Armia Czerwona miała jak walec rozjechać niepozorne siły zbrojne skandynawskiego państewka. Zająć bez trudu Helsinki i obsadzić granicę ze Szwecją. Po kilku dniach miało być po wszystkim. Finlandia, rzucona na kolana, miała być zamieniona w kolejną sowiecką republikę. Stało się jednak inaczej! Ku zdumieniu całego świata Finowie zatrzymali bolszewików. Pod dowództwem żelaznego marszałka Carla Gustafa Mannerheima – jednego z najwybitniejszych wodzów tamtej epoki – armia fińska biła się wspaniale. Kolejne fale sowieckich ataków rozbijały się na fińskich pozycjach na Przesmyku Karelskim. Krwawe straty bolszewików szły w setki tysięcy.

Wojna zakończyła się po trzech i pół miesiąca podpisaniem pokoju. Finowie musieli co prawda oddać Sowietom niewielką część swojego terytorium, ale – i to było najważniejsze – udało im się obronić swoją suwerenność. Armia Czerwona nie zdołała przenieść pożaru rewolucji do Skandynawii. Był to blamaż Stalina i czerwonych generałów. A jednocześnie – wielki triumf i sukces Finów. Najtwardszych, najlepszych żołnierzy świata. Wystarczy przypomnieć, że w owym czasie nikt inny nie sprał tak bolszewików. Sowieci pokonali Japończyków nad rzeką Chałchin-Goł, bez jednego wystrzału zajęli Litwę, Łotwę i Estonię. Walki nie podjęli Rumuni podczas zajmowania przez bolszewików Besarabii. Niestety również opór Wojska Polskiego 17 września 1939 r. był tylko symboliczny (nieszczęsny rozkaz Śmigłego- -Rydza: „Z bolszewikami nie walczyć”!). A Finowie nie dali się nastraszyć i bronili swojej ojczyzny jak lwy! I udało im się mocno dać po nosie sowieckiemu niedźwiedziowi. Trudno nie myśleć o ich dokonaniach w trakcie wojny zimowej bez najwyższego podziwu i uznania. © ℗

Redakcja „Historii Do Rzeczy” życzy wszystkim Czytelnikom wszystkiego dobrego na święta Bożego Narodzenia!

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań