Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

Ofiary Adolfa Hitlera

W trakcie drugiej wojny światowej w Wehrmachcie służyło 450 tys. polskich żołnierzy. Zostali powołani do niemieckiej armii na Pomorzu i Śląsku. Ziemiach wcielonych do Rzeszy, których ludność władze okupacyjne postanowiły zniemczyć. W efekcie Polacy w mundurach ze swastyką na piersiach trafili na wszystkie fronty – do Afryki, Sowietów, Francji, Włoch i Skandynawii. Jak traktować służbę Polaków w Wehrmachcie? Dla komunistów sprawa była jasna – Polacy ci byli zdrajcami i kolaborantami. Szczególnie jeżeli walczyli przeciwko Armii Czerwonej. Podobny pogląd pojawia się co pewien czas w III RP. Jest wykorzystywany do brudnych gier politycznych. Fakt służby w Wehrmachcie ma rzekomo kompromitować nie tylko samych żołnierzy, lecz także ich potomków. Jest to oczywiście bzdura i pokaz zdumiewającej wręcz ignorancji. Polacy z Pomorza i ze Śląska nie zaciągali się bowiem do niemieckiego wojska na ochotnika. Byli do niego wcielani pod przymusem. Dla tych młodych, patriotycznie nastawionych chłopców pobór do wrogiej armii był wielkim życiowym dramatem. Ich rodziny – szczególnie na Pomorzu – często padły wcześniej ofiarą niemieckich represji.

Wielu poborowych stało jednak przed następującym wyborem – albo przyjęcie folkslisty i służba w armii, albo obóz koncentracyjny w Stutthofie lub Auschwitz. A więc pewna śmierć. Polakom w Wehrmachcie nie ufano. W części oddziałów traktowano ich przyzwoicie i po koleżeńsku, ale w części jak żołnierzy drugiej kategorii. Spotykali się z pogardą i niechęcią ze strony kolegów. Mimo że Niemcy starali się ich indoktrynować i zamienić w przykładnych folksdojczów, oni trwali przy swojej polskości. Miarą ich patriotyzmu jest to, że na froncie zachodnim przechodzili na drugą stronę. A w obozach jenieckich masowo zgłaszali się do oddziałów Andersa i Maczka. W 1945 r. aż jedna trzecia żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie wcześniej służyła w Wehrmachcie. Przyjmowano ich z otwartymi ramionami. Niestety, tysiącom Polaków wcielonych do niemieckiej armii nie było dane przejść do swoich. Polegli bowiem na froncie – walcząc za cudzą sprawę. Był to wielki wojenny i ludzki dramat. Jedna z zapomnianych kart martyrologii narodu polskiego. Ci chłopcy z Pomorza i ze Śląska – powtórzmy to jeszcze raz – nie byli zdrajcami. Byli ofiarami. © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań