Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

Od redaktora / Piotr Zychowicz

Polacy na Kremlu A.D. 1831

Niewiele wydarzeń z historii Polski wywołuje tak namiętne polemiki i niewiele wydarzeń tak rozpala wyobraźnię. Mowa o powstaniu listopadowym i będącej jego konsekwencją wojnie między Królestwem Polskim a Imperium Rosyjskim (1830–1831). Wydarzenia sprzed 186 lat fascynują zawodowych historyków, publicystów i przede wszystkim opinię publiczną. Debata o wybuchu powstania listopadowego jest oczywiście częścią ogólniejszej debaty o polskich zrywach narodowych. Konserwatyści – tradycyjnie sceptyczni wobec tradycji insurekcyjnej – wskazują, że powstanie zostało wywołane w sposób lekkomyślny. A konsekwencje klęski były dla sprawy polskiej druzgoczące. Wskazują oni również na pożałowania godne sceny, jakie towarzyszyły „listopadowej rewolucji”. Mowa m.in. o mordzie polskich generałów, którzy próbowali przemówić do rozsądku radykalnej młodzieży. Tę perspektywę przedstawia na naszych łamach światowej sławy badacz dziejów Rzeczypospolitej – Adam Zamoyski (s. 22). Inni historycy – na czele ze śp. prof. Jerzym Łojkiem – wskazują z kolei na to, że wojna polsko­-rosyjska była wojną niewykorzystanych możliwości. Ich zdaniem powstanie miało olbrzymie szanse powodzenia. Zawiedli jednak nasi dowódcy, którym zabrakło zdecydowania i determinacji. Na wyniku wojny fatalnie zaciążyło niezrealizowanie genialnego planu gen. Ignacego Prądzyńskiego. Argumenty tych badaczy przedstawia Maciej Rosalak (s. 8). Ja z kolei piszę o innej koncepcji, która narodziła się w Warszawie w 1830 r. (s. 16). Część Polaków chciała zatrzymać w Polsce wielkiego księcia Konstantego. A następnie ogłosić, że to on – a nie Mikołaj I – jest prawowitym cesarzem Rosji i królem Polski. W efekcie zamiast wojny polsko-rosyjskiej doszłoby do rosyjskiej wojny domowej, w której rolę rozgrywającego odegraliby nasi przodkowie. Jestem przekonany, że podjęcie takiej wielkiej gry dawałoby nam szanse powodzenia. Są w naszym kraju ludzie, którzy uważają, że powinna istnieć tylko jedna, urzędowa wersja historii. Czyli żeby było tak jak w PRL. Redakcja „Historii Do Rzeczy” zwalcza ten pogląd. Taka urzędowa historia jest bowiem nie tylko nieprawdziwa, lecz także – a może przede wszystkim – śmiertelnie nudna. My uwielbiamy historię dlatego, że można się o nią spierać i można na nią patrzeć z różnych perspektyw. Zapraszamy więc do dyskusji o powstaniu listopadowym! © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań