Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

Od redaktora / Piotr Zychowicz

Zapomniana gehenna

Sto lat temu w Rosji doszło do rewolucji bolszewickiej. Była to największa katastrofa w dziejach ludzkości. Wydarzenie to można porównać do eksplozji gigantycznej bomby atomowej, której fala uderzeniowa rozlała się po połowie kuli ziemskiej, niosąc pożogę, śmierć i zniszczenie. Fala ta szybko – bo już na przełomie lat 1917 i 1918 – doszła na Kijowszczyznę i Podole. Upadek starego porządku i rewolucyjny chaos uwolniły najczarniejsze instynkty drzemiące w ludziach. Żądzę mordu i chciwość, chęć grabienia cudzej własności i zadawania cierpienia bliźnim. Podburzeni przez bolszewickich agitatorów ukraińscy i ruscy chłopi dokonali serii krwawych pogromów polskich dworów oraz pałaców. Kiedy Warszawa pławiła się w euforii towarzyszącej odzyskiwanej niepodległości, na odległych rubieżach Rzeczypospolitej rozgrywała się tragedia. Z prastarych ziemiańskich gniazd wywlekano „panów” i dokonywano na nich okrutnych samosądów. Zabijano mężczyzn, kobiety, dzieci, starców. Często po sadystycznych torturach. Mordowano pałkami, siekierami, kosami, nożami. Następnie tłumy przystępowały do plądrowania i dewastacji. Bezcenne dzieła sztuki cięto nożami i sierpami, księgozbiory wdeptywano

w błoto, fortepiany oraz antyczne meble rąbano na opał. Dwory były profanowane – na ogół fekaliami – a następnie puszczane z dymem lub burzone. Tak, aby nie pozostał z nich kamień na kamieniu. Tak, aby zatrzeć jakikolwiek ślad obecności polskich ziemian na tej ziemi. Było to dzieło totalnego zniszczenia. Ukraina nie była areną takich scen od czasu XVII-wiecznych rzezi Chmielnickiego. Tragedia ta była obecna w świadomości Polaków w II RP, m.in. dzięki wstrząsającym wspomnieniowym książkom „Pożoga” Zofii Kossak-Szczuckiej i „Burza od wschodu” Marii Dunin-Kozickiej. Poza tym żyli wówczas ocalali z rzezi, którzy mogli opowiadać o przeżytym horrorze. Niestety, z biegiem lat pamięć o zbrodniach uległa zatarciu. W PRL stanowiły one temat tabu. A jeśli już o nich wspominano, to jako o „uzasadnionym klasowym odwecie na krwiopijcach-obszarnikach-wyzyskiwaczach”. Niestety, po odzyskaniu niepodległości w 1989 r. temat gehenny polskich ziemian w latach 1917–1918 nie powrócił. Znalazł się poza pamięcią historyczną Polaków. Ten numer „Historii Do Rzeczy” – który poświęcamy pamięci ofiar pogromów – ma być małym krokiem na drodze do zmiany tej smutnej sytuacji.

© ℗ Wszelkie prawa zastrzeżone

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań