Od redaktora / Piotr Zychowicz
Pomnik dla zapomnianych ofiar Adolfa Hitlera
Wszyscy Polacy wiedzą o koszmarze Auschwitz, akcji „AB” i rzezi Woli. W cieniu tych zbrodni dokonanych na narodzie polskim znajduje się inny mord popełniony przez niemieckiego okupanta. Nie mniej potworny i nie mniej przerażający niż wymienione wyżej bestialstwa. Mowa o eksterminacji chorych umysłowo. A więc ludzi najbardziej bezradnych i bezbronnych. Zaraz po podboju Rzeczypospolitej we wrześniu 1939 r. Niemcy przejęli kontrolę nad polskimi szpitalami dla nerwowo chorych. I przystąpili do – używając chorej nomenklatury narodowych socjalistów – likwidacji „życia niewartego życia”. Adolf Hitler i jego współpracownicy uważali, że osoby chore umysłowo to „puste ludzkie skorupy”. „Darmozjady”, które są obciążeniem dla wyśnionego przez narodowych socjalistów czystego rasowo społeczeństwa. W efekcie osoby nerwowo chore były rozstrzeliwane w masowych egzekucjach. Mordowano je w komorach gazowych i za pomocą śmiertelnych zastrzyków. Jak ocenia wybitny psychiatra i historyk Tadeusz Nasierowski, ofiarą tego koszmaru padło 20 tys. polskich obywateli. Mężczyzn, kobiet i dzieci. Niestety, ich gehenna została niemal całkowicie zapomniana.
Redakcja „Historii Do Rzeczy” dołącza się do apelu dr. Nasierowskiego: zbudujmy pomnik polskim ofiarom niemieckich mordów eutanazyjnych! Pierwsze ofiary niemieckiego ludobójstwa zasługują na godne upamiętnienie. © ℗