Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

Od redaktora / Piotr Zychowicz

Zakazane słowo: „ludobójstwo”

Co się stało na Wołyniu? Odpowiedź na to pytanie wydaje się oczywista. Wcale tak jednak nie jest. Przez 25 lat polskie elity polityczne i intelektualne wiły się jak piskorz, byle tylko nie nazwać tej zbrodni po imieniu. Słyszeliśmy więc o „wydarzeniach wołyńskich”, o „konflikcie na Wołyniu”, o „czystce na Wołyniu”. W 2013 r. doszło do żenującej sytuacji, gdy polski Sejm wydusił z siebie, że była to… „czystka etniczna o znamionach ludobójstwa”. Cóż oznaczało to językowe dziwactwo? Bóg raczy wiedzieć! Grunt, że po raz kolejny udało się uniknąć powiedzenia prawdy. Uniknąć zakazanego słowa. W rzeczywistości na Wołyniu nie doszło do żadnych „wydarzeń”, nie było tam żadnych „znamion”. Nasi rodacy z Wołynia padli ofiarą ludobójstwa w najczystszej postaci. I było to – jak pisze na naszych łamach niestrudzona badaczka tej rzezi Ewa Siemaszko – ludobójstwo straszne (Genocidum atrox). Tchórzostwo w mówieniu i pisaniu prawdy o Wołyniu jest motywowane politycznie.

Chodzi o to, żeby przypadkiem nie zaszkodzić dialogowi polsko-ukraińskiemu. Cóż to za nonsens! Czy wyobrażają sobie państwo, żeby Żydzi nie mówili o Holokauście z obawy przed drażnieniem uczuć narodowych współczesnych Niemców? Przestańmy wreszcie traktować Ukraińców jak dzieci. Dobre relacje ze wschodnim sąsiadem są bardzo ważne, ale nie wolno na ich ołtarzu składać pamięci o naszych pomordowanych braciach. Zresztą czego tak naprawdę boją się nasze elity? Że w odwecie za upamiętnienie ofiar Wołynia Ukraina zerwie z nami relacje dyplomatyczne? A może wypowie nam wojnę? Bądźmy poważni. Wydaje się, że to jednak Polska jest obecnie bardziej potrzebna Ukrainie niż odwrotnie. Wierzę głęboko, że niedługo obudzimy się w nowej rzeczywistości. Po filmie Wojciecha Smarzowskiego – który wchodzi do kin 7 października – prawdy o ludobójstwie na Wołyniu nie da się już zamieść pod dywan. Informacje o tym, co się stało w roku 1943, dotrą do milionów Polaków. Ten film to hołd złożony ofiarom i ich rodzinom. Szkoda, że powstał tak późno. © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań