Od redaktora / Piotr Zychowicz
Materiał na wielki film
Jedną z największych bolączek polskiej kinematografii jest nieumiejętność robienia dobrych filmów historycznych. Schemat jest na ogół taki sam. Twórca bierze na warsztat jakąś lekturę szkolną albo tzw. wielki historyczny temat. Ostatni przykład: Legiony Piłsudskiego. A następnie dostaje dotacje państwowe i kręci patriotycznego produkcyjniaka. Piekielnie nudne filmisko, które oglądają tylko egzaltowane stare ciotki i nieszczęsna dziatwa szkolna, którą spędza się do kin w ramach obowiązkowych wycieczek. Tymczasem świetne, hollywoodzkie wręcz tematy leżą na ziemi. I tylko czekają, aby po nie sięgnąć. Idealnym przykładem może być historia, która trafiła na okładkę tego numeru „Historii Do Rzeczy”. Czyli niesamowita akcja ratowania polskiego złota we wrześniu 1939 r. Grupka dzielnych Polaków – na czele z Ignacym Matuszewskim i Henrykiem Floyar-Rajchmanem – dokonała czegoś niesamowitego. Udało im się przetransportować przez całą Europę liczący wiele ton skarb narodowy Rzeczypospolitej.
Skala tej śmiałej operacji zapiera dech w piersiach. Polska, Rumunia, Morze Czarne, Turcja, Bejrut, Morze Śródziemne, Francja. Piekielnie ciężkie skrzynie wypełnione po brzegi bezcennym kruszcem transportowane były ciężarówkami, pociągami, statkami i okrętami. Ile przy tym uczestnicy wyprawy przeżyli przygód, ile pokonali niebezpieczeństw! To prawdziwy cud, że im się powiodło. Dobrze nakręcony, wysokobudżetowy film o ratowaniu polskiego złota w 1939 r. byłby murowanym kinowym hitem. I scenarzyści nie musieliby robić żadnych poprawek, których celem byłoby „uatrakcyjnienie” akcji. Ta historia jest tak kapitalna, że nie wymaga retuszy. Byłby to film o ludzkiej odwadze i determinacji, która pozwala dokonać niemożliwego. A także o wielkim rozczarowaniu. Dzielni oficerowie, którzy uratowali polskie złoto, mieli bowiem tego pecha, że byli piłsudczykami. A w Paryżu na czele rządu stanął dyszący żądzą odwetu na znienawidzonej sanacji gen. Władysław Sikorski. W efekcie Matuszewski, Rajchman i ich towarzysze po przybyciu do Francji zostali potraktowani paskudnie. Zamiast nagród spotkały ich szykany. Przyznają państwo – cóż za filmowa historia! © ℗