Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

Od redaktora /

Sowiecka barbaria, anglosaska perfidia

Piotr Zychowicz

Osiemdziesiąt lat temu – w kwietniu 1940 r. – bolszewicy zgładzili naszych oficerów. Kwiat rycerstwa polskiego. Zamordowali ich pojedynczymi strzałami oddanymi w tył czaszek. Część egzekucji odbyła się w mrocznych kazamatach więzień NKWD, część ofiar oprawcy uśmiercili wprost nad otwartymi, zbiorowymi mogiłami. Ostatnią rzeczą, którą widzieli w życiu skazani na śmierć Polacy, były zakrwawione ciała swoich kolegów. Dziesiątki, setki. Trudno wręcz wyobrazić sobie, jakie katusze, jakie męki duchowe przeżywali w ostatnich sekundach życia. W sumie – w Katyniu, Smoleńsku, Twerze, Charkowie, Kijowie i Mińsku – sowiecka bezpieka zamordowała 22 tys. Polaków. Oficerów, ale również policjantów, żołnierzy KOP, ziemian, urzędników państwowych, przedstawicieli inteligencji i elit ziem wschodnich. W ten sposób bolszewicy wyrąbali w ciele narodu polskiego krwawą ranę, która nie zasklepiła się nigdy. Wyrok wydali Stalin i inni przedstawiciele biura politycznego partii bolszewickiej. Uznali oni, że Polacy są kontrrewolucjonistami, którzy nie rokują nadziei na poprawę. I w przyszłości będą stawiać opór w trakcie planowanego podboju, sowietyzacji Polski. Tak jak w latach 1917–1921 bolszewicy wymordowali oficerów i przedstawicieli elit Rosji, tak teraz ten sam los spotkał oficerów i przedstawicieli elit Polski.

Potworna zbrodnia katyńska jest jednym z tysiąca dowodów potwierdzających tezę, że komunizm był najpotworniejszą, najbardziej ohydną ideologią w dziejach ludzkości. A obowiązkiem każdego przyzwoitego człowieka było jej zwalczanie. Upadek Związku Sowieckiego w 1991 r. nie był wcale „największą geopolityczną katastrofą” – jak twierdził swego czasu Władimir Putin – ale najpiękniejszym wydarzeniem XX w. Samo wymordowanie polskich oficerów bolszewikom nie wystarczyło. Po zbrodni nastąpiło kłamstwo. Sowieci przez kilkadziesiąt lat kłamali w żywe oczy, zrzucając winę za Katyń na Niemców. A każdego, kto miał odwagę mówić prawdę, bolszewicy oskarżali, że jest „faszystą”, „kłamcą” i „sługusem Hitlera”. W dziele zakłamywania, tuszowania prawdy o Katyniu bolszewikom pomagały tabuny pożytecznych idiotów, czyli sympatyków komunizmu na Zachodzie. Kłamliwą sowiecką wersję bezkrytycznie przyjęli również nasi ukochani „sojusznicy” – Wielka Brytania i Stany Zjednoczone. Gdy Polacy próbowali dociekać prawdy, Churchill i Roosevelt irytowali się na nich, że „rozbijają koalicję antyhitlerowską”. „Niech pan się nie martwi o martwych. Niech pan się martwi o żywych” – mówił obłudnie Władysławowi Sikorskiemu Churchill. Oczywiście martwimy się o żywych. Jednak wbrew radzie brytyjskiego premiera nigdy nie zapomnimy o martwych. O naszych oficerach bestialsko zamordowanych przez bolszewickich oprawców. Dopóki będzie żył ostatni Polak, dopóty będzie oddawał hołd ofiarom zbrodni katyńskiej. © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań