Od redaktora
Gen zagończyka
Kim byli lisowczycy? Ludźmi wielkiej przygody. Kopyta ich koni tratowały ziemię niemal całej Europy. Walczyli od Renu do najdalszych rubieży carstwa moskiewskiego. Byli pod Wiedniem i byli pod Moskwą. Wszędzie dokonywali brawurowych czynów, które przechodziły do legendy. Szalone szarże, bitwy i potyczki. Strzelaniny, nagłe ataki i pościgi. Nikt nie potrafił tak jak lisowczycy pędzić komunikiem pod osłoną nocy, aby nad ranem zwalić się znienacka na tyły przeciwnika. I rozbić go w puch. Lisowczycy najlepiej czuli się podczas konnego ataku. Wyglądali, jakby urodzili się w siodłach. Gdy ścierali się twarzą twarz z nieprzyjacielem, w ruch szły szable, rohatyny, nadziaki, pistolety i noże. Byli nieustraszeni, nie było dla nich zadań niewykonalnych. Lisowczycy stali się postrachem rycerzy całej XVII-wiecznej Europy, ale niestety srogo dali się również we znaki ludności cywilnej. Wojowali bowiem po tatarsku. Ich przemarszom towarzyszyły łuny pożarów, lisowczycy rabowali i gwałcili. Jak głosi legenda, jeszcze wiele lat po tych wydarzeniach niemieckie matki straszyły lisowczykami niegrzeczne dzieci. Ech, lisowczycy… Stali się oni inspiracją nie tylko dla Henryka Sienkiewicza – postać Andrzeja Kmicica była bowiem wzorowana na żołnierzach płk. Aleksandra Lisowskiego – lecz także dla kolejnych pokoleń żołnierzy. Legenda lisowczyków stworzyła charakterystyczny dla Rzeczypospolitej Obojga Narodów typ zagończyka. Tradycja ta przetrwała do niedawnych czasów. Wystarczy wymienić takich partyzanckich dowódców jak Stanisław Bułak- -Bałachowicz, Jerzy Dąbrowski „Łupaszko” i Feliks Jaworski. Wszyscy ci oficerowie prowadzili swoich – ślepo im oddanych – ludzi na najbardziej straceńcze wyprawy. Tak jak lisowczycy siali oni przerażenie w szeregach wroga. Chociaż z reguły w „Historii Do Rzeczy” skupiamy się na XX w., tym razem zapraszamy Czytelników na wyprawę w wiek XVII.Wyprawę do czasów naszej największej świetności. © ℗ Wszelkie prawa zastrzeżone